piątek, 8 maja 2015

John Frieda_Full Repair - efekty stosowania

Dzisiaj przed Wami krótka recenzja - "mgiełka z olejkiem Inca Inchi, bogatym w kwasy omega-3, nie pozostaje jedynie na powierzchni zniszczonych włosów, ale jakby natychmiast w nie wnika. Odbudowuje wygląd zniszczonych włosów, pozostawia uczucie gładkości, objętości i zdrowych włosów bez ich obciążania. Pomaga w ochronie przez łamaniem się włosów podczas zabiegów stylizacyjnych z użyciem wysokiej temperatury. 
Produkt bezpieczny dla włosów farbowanych i poddanych zabiegom chemicznym". 

Skład: Aqua, Propylene Glycol, Alcohol Denat., Glycerin, Amodimethicone, Bisamino Peg/Ppg-41/3 Aminoethyl Pg-Propyl Dimethicone, Bis-Peg-10 Dimethicone/Dimer Dilinoleate Copolymer, Hydrolyzed Vegetable Protein Pg-Propyl, Silanetriol, Vp/Dimethylaminoethylmethacrylate Copolymer, Diazolidinyl Urea, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Sodium Leneth-40 Meleate, Trideceth-12, Methylparaben, Benzophenone-4, Panthenol, Disodium Edta, Parfum, Propylparaben, Cetrimonium Chloride, Tocopherol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Citronellol.


Żałuję, że nie przeczytałam składu tego produktu przed zakupem. Ale skuszona promocją w Douglasie tuż przy płatności za inne produkty przy kasie i mega pozytywnymi opiniami Pani kasjerki, zaufałam marce i nawet przez głowę mi nie przeszło, że ta mgiełka okaże się takim bublem i że w ogóle drogie kosmetyki do włosów mogą być aż tak złe. A jednak!

Co więcej ta mgiełka z całą pewnością nie nadaje się dla bardzo zniszczonych, wysuszonych włosów. Próbowałam doszukać się jakichkolwiek zalet, ale takowych po prostu nie posiada. 
Alcohol Denat. na początku składu, to chyba jakiś żart w produkcie, który ma być stosowany na całą długość włosów i jeszcze je odbudowywać....

Zresztą same zobaczcie jak wyglądają moje włosy po jej zastosowaniu:



Są jeszcze bardziej suche i szorstkie, niż zwykle :(

Minusem jest też dozownik - który nie rozpyla tylko "psika" w jedno miejsce.

Myślałam, że od czasu Biosilka już nic takiego nie wyląduje w mojej toaletce, a tu proszę dałam się nabrać w Douglasie, w sklepie który uważałam za ten "z wyższej półki" i byłam przekonana o wysokiej jakości sprzedawanych tam kosmetyków.



3 komentarze:

  1. A ile zapłaciłaś za ten nie wypał? Nie należy w 100% ufać ekspedientką bo ona tam jest żeby sprzedać nie ważne co byle by poszło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam przekonana, że w Douglasie kosmetyki są naprawdę dobre, a Panie tam pracujące są po to by nam doradzić, stąd dlatego też uległam namowom ekspedientki :/ A na tą mgiełkę była promocja - zamiast 53,20 PLN kosztowała 39,90 PLN :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda to bardzo ciekawie. Moim zdaniem warto przede wszystkim zastanowić się, co będzie najbardziej odpowiednie pod kątem Waszej urody. Jeśli chcecie, to zawsze możecie ściągnąć też kosmetyki z zagranicy. Dzisiaj transport Polska - Anglia nie stanowi żadnego wyzwania. Warto o tym pamiętać i zacząć z tego korzystać.

    OdpowiedzUsuń