W ubiegłym tygodniu skończył mi się olejek Bhringraj, więc nadeszła chwila by Wam opisać jak ten olejek sprawdził się na moich włosach i jakie wrażenia mam z jego zastosowania.
Sprzedający: Silver Rose eu |
I czy rzeczywiście olejek jest wart zakupu, czy może to tylko kolejna super reklama blogowa, a może znów tylko u mnie coś nie działa ;) |
Na wstępie przedstawiam Wam krótkie podsumowanie w formie tabelki:
Kliknij w tabelkę, a wyświetli Ci się jej oryginalny rozmiar |
Analizując poszczególne pozycje, to olejek ma naprawdę bardzo bogaty i odżywczy skład.
Niestety do gustu nie przypadł mi zapach, który jest bardzo ciężki i przytłaczający (coś pomiędzy mieszaniną różnych kadzideł a starym tłuszczem). Jednak nie jest to jeszcze najgorszy zapach spośród kosmetyków, które znam (jak dla mnie najgorszy zapach - jakby "zwierzęcy - zapach krów" - ma henna Khadi i mydło Aleppo, bardzo intensywny i śmierdzący pastą do butów jest olejek z drzewa herbacianego, a w następnej kolejności właśnie olejek Bhringraj).
Oczywiście zauważyłam, że zapachy to też rzecz gustu, więc to co mi się nie podoba, innym może w zupełności odpowiadać ;)
Jeżeli chodzi o aplikację, to olejek nie jest jakoś specjalnie wydajny, ale z drugiej strony mam długie włosy i nakładałam go na całą ich długość, więc tu trzeba by było się odnieść do innych olejków by stwierdzić, że ten jest mało wydajny. Ale to nic, rozpoczęłam już stosowanie innego olejku i to w podobnej cenie, więc niebawem, dokładnie powiem Wam jak wygląda sprawa wydajności :) a dodatkowo jak się przekłada cena produktu na koszt 1 ml tego specyfiku.
I na koniec najważniejsza rzecz, czyli działanie: otóż ja jestem bardzo zadowolona z efektów - włosy stały się bardziej lśniące i nawilżone/odżywione, a przede wszystkim udało mi się dzięki niemu pozbyć okropnego przesuszu włosów po farbowaniu henną.
Nie zauważyłam jednak żadnego szybszego wzrostu włosów (przez miesiąc urosły może tylko o 0,5-0,8 mm, czyli jak zwykle). Olejek nie wpłynął też jakoś specjalnie na zahamowanie wypadania moich włosków - zawsze jesienią i wiosną "lnieję" i tak samo było tej wiosny, choć może troszkę mniej, ale to raczej dlatego, że już zawczasu zaczęłam stosować odpowiednie suplementy diety.
Podsumowując: możecie spokojnie wypróbować ten olejek, choć przy moich wysokoporowatych włosach zdecydowanie lepiej sprawuje się olej z pestek winogron czy oliwa z oliwek.
Więcej przeczytacie w tym poście:
Wielkie starcie_Bhringraj kontra Sesa
Więcej przeczytacie w tym poście:
Wielkie starcie_Bhringraj kontra Sesa
fajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)
OdpowiedzUsuńPolecam tego bloga, jest świetny!
OdpowiedzUsuńwarto było zaglądnąć tutaj! jest miło!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis i blog będę odwiedzał :)
OdpowiedzUsuń